POLSKA – OGON EUROPY
„The Lisbon Review” wziął pod lupę również kraje, które 1 maja wstąpiły do UE (za wyjątkiem Cypru). Oraz Rumunię, Bułgarię i Turcję, które chcą wejść do Unii.
I tu niespodzianka. Okazało się, że kilka państw wstępujących osiągnęło lepsze wyniki, niż najsłabsze kraje „starej” Unii. Liderami „nowej” UE są Estonia, Słowenia, Łotwa i Malta, które pod wieloma względami prześcigają państwa południowej Europy. Najsłabiej wypadają Bułgaria, Rumunia i Turcja – co akurat nie zaskakuje. Gorzej, że w rankingu państw, które 1 maja wstąpiły do UE ostatnie miejsce zajmuje Polska. Jesteśmy po prostu najsłabszym krajem unijnej Europy.
„Zatrważające jest zwłaszcza to, że Polska – największy z krajów wstępujących – wypada słabo wedle wszystkich kryteriów [uwzględnionych w raporcie; jest ich łącznie osiem – red.]” – czytamy w raporcie. Jesteśmy słabi zwłaszcza w dziedzinie społeczeństwa informacji, warunków prowadzenia biznesu i przełożenia stanu gospodarki na poziom życia ludzi.
Ciekawe, że ta wiadomość nie została u nas nagłośniona. Również na warszawskim szczycie nie była eksponowana – być może z szacunku dla gospodarzy. Pozostałe wnioski z raportu były za to powtarzane chętnie, głośno i często.
WPIERW DOBROBYT, POTEM SOCJAL
– Europejska gospodarka nie posuwa się do przodu wystarczająco szybko – narzekał już pierwszego dnia szczytu minister gospodarki Holandii Laurens Jan Brinkhorst, i to podczas głównego panelu, w którym uczestniczył m.in. nasz prezydent Aleksander Kwaśniewski. Brinkhorst ostrzegał, że Europę wyprzedzają największe kraje Azji. W dodatku Unia jest niewydolna politycznie. – Europejska polityka stała się polityką wewnętrzną – zauważył. Wniosek z tego taki, że należy usprawnić unijne procedury podejmowania decyzji.
Wtórował mu Rafael del Pino, prezes hiszpańskiego koncernu Ferrovial S.A.: – Musimy zrekonstruować Europę pod względem elastyczności ekonomicznej – przekonywał zebranych.
Zaś prezes BRE Banku Wojciech J. Kostrzewa opowiadał o „eurosklerozie”, chorobie, na którą cierpi Europa. To mikstura biurokracji, braku elastyczności i starzejących się społeczeństw. Lekarstwem jest – zdaniem Kostrzewy – rozszerzenie UE. Ludzie w „nowej” Europie są młodsi, niż ci w „starej”. Nie znają długich okresów stabilności, ciągłe zmiany są dla nich normą. Nowi Europejczycy są więc naturalnymi „rzecznikami przemian”. Mają więcej „ducha przedsiębiorczości”. Kostrzewa zaproponował też, by państwa UE konkurowały między sobą różnymi systemami podatkowymi.
Nad całą dyskusją unosił się duch neoliberalizmu: musi być więcej konkurencji, więcej rynku, mniej państwa socjalnego. W pewnym momencie wstała przysłuchująca się obradom przedstawicielka unijnych związków zawodowych. I ostrzegła panelistów, że zapominając o państwie socjalnym mogą któregoś dnia obudzić się „bez ludzi”, bez wsparcia obywateli, którzy wszak tworzą UE.
– Spójność społeczną można mieć tylko pod warunkiem, że ma się dobrobyt – odpowiedział jej cierpko Brinkhorst. – Winnym wypadku stracimy zarówno społeczną spójność, jak i dobrobyt.
NOWE KRAJE MAJĄ GŁÓD SUKCESU
Podczas innej, nieco mniejszej dyskusji, współautor raportu lizbońskiego Augusto Lopez-Claros zastanawiał się, na ile winę za zastój Strategii Lizbońskiej ponosi recesja. Może być przecież i tak, że recesja jest świetną wymówką dla wielu krajów, by nie przeprowadzać koniecznych reform strukturalnych. Poszerzenie UE może zaś spowodować, że cele Strategii oddalą się jeszcze bardziej – bo do już osłabionej „starej” Unii dołączą państwa, które są jeszcze słabsze gospodarczo.
– Ale dynamika nowych krajów może nam pomóc w rozwiązaniu podstawowych problemów – wlał trochę nadziei Brinkhorst. Dzień później tę myśl podchwycił Marek Belka, który na kolejnym, dużym panelu dyskusyjnym rzucił hasło powtarzane później w mediach: – Ludzie z krajów wstępujących wnoszą ze sobą głód sukcesu. Gotowi są pracować ciężej, dłużej i taniej.
Tego dnia pojawiły się kolejne recepty na uzdrowienie Europy. Lucio Stanca, włoski minister innowacji i technologii, nawoływał do rekonstrukcji unijnego budżetu – tak, by więcej środków przeznaczać na innowacje i edukację. Dodał, że równie ważne jest dalsze poszerzanie wspólnego rynku. Zwłaszcza, iż ostatnio pojawiła się w Europie tendencja do ponownego zamykania rynków narodowych. Zaś zdaniem znanego publicysty „The Financial Times” Martina Wolfa, kapitalne znaczenie ma stworzenie w Europie prawdziwego rynku pracy. – Nie mając rynku pracy, nie mamy przyszłości – grzmiał Wolf.
KONKLUZJA: WIĘCEJ BRUKSELI
Wnioski dla Polski są kapitalne. Nie możemy być balastem Europy – a tym samym pośmiewiskiem świata. Musimy postawić na rozwój, i to ten pojmowany najambitniej, czyli przede wszystkim na rozwój technologiczny, dbając zarazem o możliwie największą dostępność jego efektów dla zwykłych ludzi. A przy tym musimy być rzecznikami rozwoju nie tylko własnego kraju, ale całej Unii.
To zaś – niestety – oznacza konflikt z wielkimi społecznymi lobbies, zainteresowanymi w wyciąganiu z unijnego budżetu jak największych kwot na utrzymywanie niewydolnego status quo w różnych dziedzinach życia, choćby w rolnictwie. Ten konflikt nie będzie przebiegał między państwami (jak chętnie przekonują niektóre partie polityczne), ale między wielkimi grupami społecznymi w obrębie Unii.
Kolejna „zła” wiadomość: interes Unii staje się interesem Polski. Im silniejsza Unia, tym silniejsza Polska – i na odwrót. To zaś oznacza, że czas odejść nie tylko od myślenia kategoriami „my contra Bruksela”, ale i od walki o umacnianie pozycji poszczególnych państw członkowskich, przy jednoczesnym osłabianiu brukselskiej „czapy”. W globalizującym się świecie, silna Unia musi oznaczać Unię w miarę jednolitą i sprawną decyzyjnie pod względem politycznym. Czyli z dużymi kompetencjami brukselskiej centrali.
To ważne, bo reszta świata nie będzie czekać na Europę. Chiny i Indie prą do przodu gospodarczo. A islamscy fundamentaliści prą do przodu politycznie i militarnie. Lepiej więc, żeby nie spełniła się ponura przepowiednia, którą w latach 80. wyśpiewał nowofalowy brytyjski zespół Cassandra Complex: „Dżihad nadchodzi, idzie Trzecia Wojna / Noc zapada nad Europą Zachodnią / Wzgórza pulsują ogniem karabinów / Zabijcie ich wszystkich, Bóg rozpozna swoich / Noc zapada nad Europą Zachod