Decyzja o powołaniu LSSE zapadła 15 kwietnia 1997 roku, kiedy to Rada Ministrów podjęła stosowne rozporządzenie. Już w jego pierwszym paragrafie zdecydowano, że strefa zostaje powołana na okres 20 lat a zarządzać nią będzie spółka akcyjna o nazwie Legnicka Specjalna Strefa Ekonomiczna.
Kapitał założycielski spółki zarządzającej wynosił blisko 30 mln złotych. Niemal w połowie należał on do Skarbu Państwa (dokładnie 49 %). Pozostałe 51 proc. akcji wykupiły gminy: Polkowice (26,2 %), Gromadka (4,5 %), Legnica (1,4 %) i Warta Bolesławiecka (1,0 %). Poważnym akcjonariuszem jest też Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (13,7 %). Do grona akcjonariuszy należą też dwa banki: Bank Zachodni (0,5 %) i Bank Śląski (0,3 %).
Ówczesny wojewoda legnicki, Ryszard Maraszek, zachęcał również inne gminy do zainwestowania w akcje LSSE. Z różnych powodów (również politycznych) nie wszyscy byli tym zainteresowani. Przede wszystkim jednak dominowała obawa o korzyści jakie gminy mogą odnieść z tego przedsięwzięcia. Wówczas, na przełomie lat 1996/97 były one wątpliwe. Dziś, zwłaszcza w dobie wciąż rosnącego bezrobocia, nikt już nie przeczy, że LSSE potrafi skutecznie przyciągać inwestorów. A tylko oni z kolei potrafią tworzyć nowe miejsca pracy.
Wcześniej wojewoda Maraszek był częstym gościem w ministerialnych gabinetach w Warszawie. Nie ukrywał, że zawsze miał jakieś drobne prezenty dla swoich rozmówców, którzy decydowali o tym, czy w ogóle powstanie LSSE. W końcu wojewoda dopiął swego – powstała strefa, a on został jej prezesem. Nie na długo. Znowu odezwała się …polityka.
LSSE, jak i inne podobne obszary, utworzona została w jednym celu – przyciągnięcia inwestorów, dzięki którym zmniejszyłoby się bezrobocie. Typowym i właściwie jedynym magnesem były zwolnienia podatkowe. Znaczne: 100 % z podatku dochodowego przez 10 lat od momentu rozpoczęcia inwestycji (i 50 % przez pozostały okres), jeśli kwota inwestycji wynosi co najmniej 850 tys. euro a inwestor zatrudni ponad 100 osób. Drugie zwolnienie również wynosi 100 % – z podatku od nieruchomości i gruntu.
Przewidziano też zastosowanie uproszczonych procedur administracyjnych dotyczących uzyskania zezwolenia na działalność gospodarczą oraz innych.
Te ułatwienia okazały się bardzo skuteczne. Zwłaszcza, że spółka zarządzająca opracowała na użytek inwestorów jasne procedury ułatwiające im życie, zwłaszcza w początkowym okresie inwestycji. LSSE angażuje też cały swój potencjał w udzielenie pomocy inwestorom.
Amerykanie w Legnicy Legnicka Specjalna Strefa Ekonomiczna jest jednym z trzech terenów o podobnym statusie na Dolnym Śląsku. Obecnie wszystkie mają charakter rozproszony i składają się z podstref. Atutem LSSE jest stosunkowo bliskie położenie względem siebie pięciu podstref: legnickiej, polkowickiej, lubińskiej, złotoryjskiej i w Krzywej. Wszystkie też położone są w bezpośredniej bliskości autostrady A-4 lub drogi krajowej nr 3, a podstrefa legnicka znajduje się na przecięciu tych dwóch ważnych szlaków komunikacyjnych.
Drugim ważnym atutem LSSE jest bliskość granicy zachodniej. Dzięki temu znaleźli się tu inwestorzy, którzy rynków zbytu dla swoich produktów szukają na Zachodzie, jak choćby najpotężniejszy spośród nich – Volkswagen, który w podstrefie polkowickiej ulokował duży zakład produkujący silniki Diesla w 100 procentach eksportowane do różnych fabryk Volkswagena na całym świecie.
Przedsiębiorstwo Volkswagen Motor Polska w Polkowicach Budowa nowych zakładów to nie tylko szansa na zmniejszenie bezrobocia. To również zmiana krajobrazu – w sensie jak najbardziej dosłownym widać to choćby przy wjeździe do Legnicy od strony autostrady A-4. To również nowe standardy dla inwestorów lokujących swoje zakłady nie tylko na terenie LSSE. To oni stają się rzeczywistymi podmiotami gry rynkowej, ale też oni podlegają jej twardym regułom wykluczającym z niej firmy-krzaki. O tym aspekcie funkcjonowania stref rzadko kiedy się wspomina, a przecież w oczywisty sposób wpływa on na ”cywilizowanie się” naszego rynku inwestycyjnego.
Oczywiście, ani LSSE, ani żadna inna spec-strefa nie są lekarstwem dla całej naszej gospodarki. To jakby środki znieczulające miejscowo, lokalnie. Czasem jednak trudno się bez nich obyć. I to nie tylko wtedy, kiedy siedzimy na fotelu dentystycznym…